Wybrane aktualności
Projekt: Miłosierdzie
Dlaczego boimy się miłości?
Jak jeść w najlepszych restauracjach i nie zbankrutować?
Krótka instrukcja obsługi marzeń
1. Warto zacząć od tego, aby nie informować świata o naszym marzeniu. Jeśli nie chcemy dowiedzieć się, iż właśnie wpadliśmy na pomysł, na który przed nami już tysiące wpadło, względnie, że porywamy się z motyką na słońce, a tak w ogóle to bez sensu i nikomu niepotrzebne – lepiej w początkowej fazie, dopóki sami nie jesteśmy przekonani, że z tej mąki uda się upiec chleb – chronić swe marzenie, pielęgnując je samodzielnie. Dopiero kiedy się wzmocnimy, dorealnimy nasze marzenie, będziemy mieć argumenty, albo siłę wewnętrzną, która pozwoli nam stać murem za naszym marzeniem – wtedy można oznajmić światu jaki mamy pomysł na siebie lub na świat. Zbyt szybko ujawniona wizja, która jest jeszcze wiotką roślinką, może zostać zadziobana przez kruki realizmu, pesymizmu, lęk, zazdrość i innych „życzliwych doradców”.
2. Jeśli marzenie jest wielkie, a realne szanse na jego realizację są nikłe, warto zawierzyć boskiej instancji i zdać się na cud. W skrócie oznacza to zasianie intencji i nieprzeszkadzanie. W praktyce: jeśli marzymy o mieszkaniu, a jesteśmy nauczycielką, samotną matką dwójki dzieci, to wydaje się, że tylko totolotek może nas uratować, bo żaden krewny nie śpieszy się żeby przekazać nam mieszkanie. Pozostaje nam tylko list do boskiej Opatrzności, lub innej Wysokiej Instancji, w której opiekuńczą moc i siłę sprawczą ufamy. W liście opisujemy nasze marzenie, po czym zamykamy w kopercie, którą po zaklejeniu odkładamy w tajne miejsce i zapominamy o niej na kilka lat. Po kilku latach okazuje się, że następuje cud, albowiem samotna starsza Pani, sąsiadka z góry, której robiłyśmy zakupy, obumierając przepisała na nas swe mieszkanie. 120-metrowy apartament w centrum Wrocławia. Ot, taki drobiazg od losu, który w dodatku zdarzył się naprawdę. Autorka listu, po 5 latach zdążyła zapomnieć o owym liście. Podczas przeprowadzki, z jednej z książek wypadła koperta… Równie dobrze możemy to zdarzenie nazwać przypadkiem, szczęściem lub losem. Nie ma to większego znaczenia. To tylko semantyka.
Powyższa procedura wymaga czystego serca, braku wyrachowania, przydaje się posiadanie protekcji w wyższych sferach. Ale i bez tego, zawsze warto spróbować. W końcu napisanie listu nie jest jakimś wielkim wysiłkiem. Jeśli spojrzeć na to jak na inwestycję, to koszty są zerowe. Nakład finansowy nawet niższy, niż w kupon totka.
3. Wizualizacja, czyli bypass dla umysłu. Wizualizacja to wyobrażanie sobie, tworzenie obrazów w mózgu. Czym to się różni od marzeń? Właściwie niczym. Prawdopodobnie tylko nazwą i wykorzystaniem. Wizualizacja jest szeroko wykorzystywana w psychologii sportowej. Treningi mentalne to podstawa osiągnięć wszystkich sportowców. „Trening mentalny” może brzmieć dość groźnie. W praktyce chodzi o to, aby w bezpiecznej przestrzeni, kiedy nikt nie będzie nam przeszkadzał – zrelaksować się, po czym zacząć sobie wyobrażać to, co chcemy osiągnąć. Przenieść się oczami wyobraźni do konkretnego miejsca, obejrzeć je, zobaczyć jak sami wyglądamy (aby to uczynić, dobrze jest wykreować lustro), wsłuchać się w odgłosy, dźwięki, które mogą być tam obecne, sprawdzić czy nie dochodzą nas jakieś zapachy, poczuć własne ciało i emocje… co czujemy w tej nowej sytuacji? Sprawdzamy jak się poruszamy, czy ktoś, coś jeszcze się rusza i jak? Po czym, zamieniamy się na moment w reżysera tego spektaklu i wzmacniamy, amplifikujemy niektóre wrażenia, np. nasycamy obraz kolorami lub światłem, dodajemy jakieś zapachy, których wcześniej tam nie było, zmieniamy dźwięki na bardziej wyraziste, lub wręcz przeciwnie bardziej subtelne. Pracujemy z submodalnościami. Regulujemy odbiór w różnych kanałach. Tuningujemy naszą wewnętrzną machinę kreacyjną. Wyostrzamy obraz, który raz zasiany w wyobraźni staje się dla naszej nieświadomej części azymutem, do którego będzie dążyć, wykorzystując nieznane zasoby, zbiegi okoliczności, fortunne zdarzenia. Dobrze jest mieć tzw. los po swojej stronie.
4. Jeśli nie potrafisz pracować systematycznie możesz wykonać mapę marzeń, która będzie pracować za Ciebie. Jest to technika tworzenia kolażu przedstawiającego cele, marzenia za pomocą symboli. Przygotowujemy duży bristol, na którym przyklejamy zdjęcia reprezentujące nasze marzenia. W kolorowych czasopismach, internetowych bazach zdjęć, szukamy takich, które oddają to, co chcielibyśmy przyciągnąć do swojego życia i wklejamy spontanicznie na bristol. Można tę pracę wykonać w formie bardziej ustrukturyzowanej. Zgodnie ze starą szkołą kreacyjną wykorzystujemy jako bazę siatkę bagua, narzędzie dobrze znane specom od feng shui. Dzielimy bristol na 9 mniejszych pól. Każde pole odpowiada za pewne jakości naszego życia i tam odpowiednio wklejamy zdjęcia, które w sposób dosłowny lub symboliczny pokazują nasze marzenia. Poniżej siatka bagua z podziałem na poszczególne jakości. Gwoli wyjaśnienia dodam tylko, że w kwadracie centralnym powinno się znaleźć zdjęcie obrazujące nas takim jakim chcemy siebie widzieć. Wybieramy zdjęcie nas samych z najlepszych czasów, lub zdjęcie osoby, która nas w jakiś sposób przypomina, jest do nas podobna, a zarazem zawiera w sobie wszystko to, czym my chcemy być, o czym marzymy.
Zadaniem takiego kolażu jest wisieć, a naszym – zerkać na niego co jakiś czas, dzięki czemu nasz nieświadomy umysł ciągle komunikuje się z treściami zawartymi na zdjęciach, porównuje z zastanym stanem rzeczy i stara się tak zmienić nasz życiowy azymut, aby urzeczywistnić cele pokazane na mapie marzeń. Mapa ma jeszcze jeden cel – odpowiada na pytanie: „Co to znaczy być szczęśliwą?” w różnych obszarach życia. Zamienia pojęcie abstrakcyjne na konkretne wyobrażania, dzięki czemu nasza nieświadoma część ma dużo większe szanse zrozumieć, o co nam chodzi.
5. Czas na czyny. Walt Disney zwykł był mawiać: „Jeśli umiesz coś wymarzyć, umiesz to zrealizować”. Aby przejść do realizacji marzeń warto wesprzeć się przygotowaniem konkretnego planu. Dobrym sposobem może być coachingowe ćwiczenie polegające na pisaniu planu od końca. W tym celu najpierw zapisujemy na kartce cel i datę jego realizacji. Następnie wyobrażamy sobie, że nasz cel już zrealizowaliśmy. Przyglądamy się jakie jest nasze życie po zmianie, jak wyglądamy, jak się zachowujemy, jak jesteśmy odbierani przez otoczenie itd., po czym zastanawiamy się co było ostatnim krokiem, posunięciem, które doprowadziło nas do tego miejsca spełnienia. Co zrobiliśmy, co przyniosło nam finał, o którym, robiąc to zadanie, tylko marzymy. Zapisujemy swoje wyobrażenia na temat co wówczas zrobiliśmy, zastanawiamy się, kiedy musieliśmy ten krok zrobić, wpisujemy datę, lub przedział czasowy i znowu cofamy się w czasie. Ponownie zadajemy sobie pytanie: „Co było wcześniej?” Co musieliśmy zrobić uprzednio? I kiedy to musieliśmy uczynić? Kiedy mamy już pewne wyobrażenia na temat tego co i kiedy – zapisujemy. Procedurę powtarzamy Systematycznie cofamy się w czasie aż dojdziemy do punktu wyjścia, czyli dnia dzisiejszego. W ten sposób stworzyliśmy rozkład jazdy. Plan działania umieszczony na osi czasu.
Najlepszy jest mariaż marzeń i działania. Samo działanie, cel niepoparty emocjami staje się obowiązkiem. Kołem zamachowym i napędem sukcesów są pragnienia. Dlatego pozwólmy sobie na bujanie w obłokach, niepraktyczne marzenia. Bądźmy Architektami swojego życia. Każdy wielki kreator, przedsiębiorca, twórca na początku miał wizję. Walt Disney chciał stworzyć największe na świecie przedsiębiorstwo, które miało dostarczać rozrywki. Kiedy ta wizja powstała w jego głowie pracował jako grafik. Tyle razy był wyrzucany z pracy, że nie mógł już znaleźć innego pracodawcy poza gazetą miejską. Marzenie pomogło mu przetrwać najcięższe chwile. Nie zrezygnował z marzeń, nawet kiedy już robił dochodowe filmy. Wraz ze swoim zespołem siadał w pokoju, który nazywał „pokojem marzyciela” i wspólnie pracowali nad nowymi wizjami. Albert Einstein wolał myśleć obrazami niż słowami. Bo obraz może pomieścić więcej informacji, jest bogatszy i nie zawiera reguł ani struktur, które charakteryzują język mówiony. On też powiedział, że „logika zaprowadzi Cię z punktu A do B, podczas gdy wyobraźnia zaprowadzi Cię wszędzie”. Ciężko nie zgodzić się z Mistrzem. Warto więc wygospodarować nieco czasu na marzenia. Niech pracują dla nas.